– Chcę tego dziecka, John.
– Przejdzie ci. No, przestań się mazać i wyłaź z wanny. Koniec kąpieli. Musimy pogadać, co dalej. – Pogadać? Przecież już zdecydowałeś! – Masz rację. – Podszedł do drzwi. – Wobec tego powiem ci, co zrobisz. Zaczekam w kuchni. – Dlaczego jesteś dla mnie taki niedobry? –Wstała i chwyciła ręcznik. Cała drżała z gniewu i oburzenia. Przecież miała już prawie dwadzieścia lat! – Traktujesz mnie, jakbym była dzieckiem. Jakbym ciągle miała pięć lat. Mam już tego dosyć! Nie chcę być małą dziewczynką! Chcę być dorosła! John cofnął się, by dokładnie objąć ją wzrokiem. Oczy zwęziły mu się w dwie małe szparki. – Przestań, Julianno. Przestań, zanim będzie za późno. Uniosła dumnie głowę, nie zważając na ostrzeżenie, chociaż w tonie Johna pobrzmiewały przeraźliwie twarde i zimne niczym lód nuty. Rozsunęła ręcznik, którym się wycierała. – Popatrz, jestem już kobietą. Taką samą, jak inne kobiety. Dlaczego nie możesz... dlaczego... Urwała, gdy spojrzała na jego zastygłą w niemej wściekłości twarz. Patrzył na nią tak, jakby nie tylko nie była jego ukochaną, lub nawet choćby człowiekiem, lecz jakimś dokuczliwym i obrzydliwym insektem. Nigdy go takim nie widziała. Nigdy też nie bała się go tak bardzo. John zrobił jeszcze krok w jej stronę, a ona cofnęła się, czując za sobą gładkie kafelki. Poczuła się jak przerażone dziecko, którym nie chciała już być. – John – wydusiła z siebie – proszę, nie gniewaj się... John... Wyciągnął rękę i chwycił ją za gardło. Jej głowa uderzyła o gładką ścianę, a Julianna zobaczyła gwiazdy. – Więc chcesz być taka jak inne kobiety? Tak mocno zacisnął dłoń, że zaczęło jej brakować powietrza. Rzęziła, próbując złapać oddech, ale John nie zwracał na to uwagi. – Rozpieszczam cię i psuję. Traktuję jak księżniczkę. Jednak ty wcale tego nie chcesz. Zdołała w końcu złapać oddech. Nigdy nie widziała Johna w takim stanie. Nawet nie przypuszczała, że człowiek może tak wyglądać. Gdzie podział się ten mężczyzna, którego znała i kochała? Cierpliwy, delikatny i czuły? Pochylił się i spojrzał na nią zimnym, okrutnym wzrokiem. – Chcesz być taka jak inne kobiety? Jak ta kurwa, twoja matka? Złapał Juliannę za ramię i pchnął ją na podłogę. – Dobrze, będę cię traktował jak inne kobiety – mruknął. – Nie, John. Proszę, nie... – Próbowała się podnieść na kolana, ale znów ją popchnął, a ona upadła na plecy, tracąc oddech. – Dobrze, będę cię traktował jak inne kobiety – powtórzył, rozpinając rozporek. – Starałem się odnosić do ciebie w wyjątkowy sposób, ale jak widać, to ci nie odpowiada. Nie lubisz tego. – Zmusił ją do rozsunięcia nóg. – Dobrze, bądź więc taka jak inne. Wszedł w nią jednym mocnym ruchem. Julianna krzyknęła z przerażenia. Wchodził w nią raz za razem, a ona widziała tylko jego zaciętą twarz. Robił to tak, jakby chciał zrobić dziurę w jej macicy i zniszczyć nienarodzone dziecko. Po chwili klęknął, ale koszmar jeszcze się nie skończył. Teraz odwrócił