Kate zaśmiała się.
– Czy ja wiem...? Szukam męża. Czy gdzieś go może pani widziała? Chciałabym z nim pilnie porozmawiać. Sandy popatrzyła na nią niewidzącym wzrokiem, a potem na jej ustach pojawił się przebiegły uśmieszek. – Nie, dzisiaj nie – odparła. – Ostatnio w ogóle rzadko pokazuje się w kancelarii. – Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, widząc, jakie to zrobiło wrażenie na Kate. Aż się skurczyła, oczekując następnego ciosu. – Myślę, że powinna pani skontaktować się z jego asystentką, Julianną. Kate poczuła, że dygocze. Doskonale rozumiała, co chce powiedzieć Sandy, i widziała, że robi to z wielką przyjemnością. Cofnęła się, próbując zapanować nad emocjami. Bolało. A jednocześnie aż kipiała z wściekłości. Chciała bronić swojego męża. Powiedzieć jej, że Richard wcale nie jest nielojalny. Jednak, kiedy się opanowała, spokojnie poprosiła Sandy Derricks o adres Julianny, starając się zachować resztki godności. Gdy tylko go uzyskała, z karteczką w ręku pomknęła do swego samochodu. Po kilkunastu minutach znalazła to mieszkanie. Mercedes Richarda stał na ulicy tuż za jasnoniebieską miatą. Przez chwilę siedziała, oddychając głęboko i próbując się uspokoić. Zacisnęła palce na kierownicy, czując wszechogarniający strach. Chciała stchórzyć. Mogłaby przecież stąd odjechać i udawać, że nic się nie stało. Mogłaby wsadzić głowę w piasek i zapomnieć o całej sprawie. Nie, już nigdy nie zdoła zapomnieć. Richardzie, jak mogłeś? – pytała go w duchu. Pochyliła się i oparła czoło o twardy plastik kierownicy, nie mogąc znieść brutalnej prawdy. Mieliśmy wszystko, pomyślała. Mieliśmy siebie. W końcu dojrzała do działania. Otworzyła samochód i wysiadła. Podeszła do mieszkania Julianny i zapukała do drzwi. Kiedy nikt jej nie odpowiadał, zaczęła w nie walić. Dopiero wtedy usłyszała trzask zamka. W progu stała Julianna. Miała na sobie jedwabny szlafrok. Zdążyła jedynie przygładzić włosy, ale wciąż była zaczerwieniona i zdyszana. Straciła już ostatnią nadzieję. Na pewno tutaj nie pracowali. Skończona idiotka. Ostatnia naiwna. – Chcę się widzieć z mężem – powiedziała nieswoim głosem. – I to zaraz. – Nie wiem, o co ci... – Dosyć tego. Jego auto stoi pod twoim domem. – Kate pchnęła drzwi i weszła do środka. – Jak śmiesz?! – krzyknęła Julianna. Z sypialni wyszedł Richard, zapinając nerwowo spodnie. – Julianno, co się... – Zatrzymał się na widok Kate i otworzył szeroko usta. Wyglądał tak komicznie, że zachciało jej się śmiać. – K... Kate – zdołał wykrztusić. – C... co tutaj robisz? Łzy same pociekły jej z oczu. – Wolałabym raczej wiedzieć, co ty tutaj robisz. – T... to wcale nie jest tak, jak myślisz. – Nie? – Spojrzała na Juliannę, która zaczęła popłakiwać. Sama nie wiedziała dlaczego, ale zachciało jej się rzygać na ten widok. – A jak? – Ja... em, wylałem kawę na koszulę i... i musiałem ją zdjąć... Kate nawet nie słuchała jego żałosnych wywodów. Jej wspaniały mąż wyglądał jak małomiasteczkowy żul, który tłumaczył się przed policją, dlaczego właśnie w jego kieszeni znaleziono skradziony portfel.