tylko straszakiem, chłopiec celował do jego partnera, Russa Trinidada. Mimo że oczyszczono
go z podejrzeń, Bentza gryzły wyrzuty sumienia, a samobójstwo żony jeszcze pogorszyło sprawę. Nie interesowało go nic poza córką. Odszedł z wydziału z zszarganą reputacją – sprawa syna Valdezów i nierozwiązane podwójne morderstwo wydarzyły się zbyt szybko po sobie. Bentz zrezygnował z pracy w Los Angeles i choć tak naprawdę nikt nie mógł mu niczego zarzucić, ludzie gadali. Nawet jego przyjaciele twierdzili, że stracił dawną bystrość, gdy ponownie zamieszkał z byłą żoną. Później składali śmierć nastolatka na karb jego kiepskiej oceny sytuacji, braku koncentracji, choć w rzeczywistości był to tylko nieszczęśliwy wypadek. Hayes nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Dostrzegł lukę w sznurze aut i skorzystał z okazji: wyprzedził wiekowego volkswagena krztuszącego się kłębami błękitnego dymu i znalazł się na autostradzie. Zadzwonił telefon. Odebrał połączenie. – Hayes. – Jak poszło? – zapytała Corrine. Jako jedna z nielicznych wiedziała, że ciągle walczył o szczegóły związane z opieką nad córką. – Poszło – mruknął i uśmiechnął się pod nosem. Corrine, policjantka, która wiedziała, jak sprawy się mają, stała się jego opoką. – Wszystko w porządku? Nigdy, jeśli chodzi o Delilah. Nie podobało mu się, że psychoterapeuta twierdził, iż ciągle mu na niej zależy. – W miarę. – Wpadniesz później? Mam Pierwszą krew na DVD. Pomyślałam, że dobrze ci zrobi. Roześmiał się szczerze. – Przyniosę surowe mięso. – Musisz wymyślić coś innego... Jak to było? Co ten Rambo jadał? – Coś, od czego wyrzyga się nawet koza. – No właśnie. – Roześmiała się. – Możemy to wrzucić na grill... Może poszukaj martwych zwierząt przy autostradzie? – Niezły pomysł. – Poczuł się odrobinę lepiej. Zerknął na zegar na tablicy rozdzielczej. – Posłuchaj, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Będę u ciebie za jakąś godzinę. – Ciekawe, dlaczego mam wrażenie, że to się wiąże z powrotem Bentza do miasta? Pewnie niepotrzebnie jej powiedział, że Rick zjawił się w Los Angeles, zwłaszcza że łączyła ich wspólna przeszłość, ale prawda prędzej czy później wyszłaby na jaw, a nim poznał i poślubił Jennifer, Bentz romansował z wieloma dziewczynami z wydziału. Hayes zdecydował, że najlepiej, jeśli Corrine dowie się tego od niego. Jedną lekcję wyciągnął z obu nieudanych małżeństw – najlepiej trzymać się prawdy. I o wiele lepiej osobiście przekazywać złe wieści, niż czekać, aż ktoś inny uświadomi jego kobietę. – Skojarzyłaś – zażartował. – Co dowodzi, że świetna z ciebie policjantka. – Jasne. Beze mnie nie daliby sobie rady w wydziale osób zaginionych. – Podchwyciła jego żartobliwy ton. – Nie łudź się, że słodkie słówka sprawią, że ci daruję spóźnienie. – Nawet nie śmiałbym. – Włączam DVD. Na Rambo przynajmniej mogę liczyć. – Oj! Będę niedługo. – Jasne, ale wiesz, że nie należę do kobiet, które pokornie czekają w nieskończoność. – A co z tobą nie tak? – zapytał. Zachichotała. – Drań! – Owszem. Słodki drań. I mnie kochasz. – W tym rzecz. Do zobaczenia. Rozłączyli się. Poczuł się lepiej. Corrme O’Donnell nie jest i pewnie nigdy nie będzie miłością jego życia. Zresztą na dobre zraził się do małżeństwa. Dwa nieudane związki wystarczą, a kawalerskie życie w gruncie rzeczy nie jest takie złe. Corrine chyba podchodziła